Rachunek sumienia” autorstwa Piotra Piątaka to historia na poły prozaicznie wręcz codzienna, a na poły kafkowsko niemożliwa. Zdaje się nawet, że nie do końca przypadkowo, bo jest i Józef i sąd i wyrok, przed którym ucieczki nie ma. Pracujący w kancelarii prawniczej bohater poza korespondencją służbową, zaczyna dostawać niezrozumiałe z jego punktu widzenia e-maile przypominające nieco rozliczenie. Początkowo nie zwraca na to uwagi, zajęty jest bowiem zleceniami powierzonymi przez szefa, o którego zawodową aprobatę się ubiega. Szef docenia go, żona staje na granicy załamania nerwowego, gdyż przez pracoholizm Józefa niemalże zapomniała jak mąż wygląda i czuje się osaczona własną samotnością i z coraz to większą desperacją stara się jakoś do niego dotrzeć. Nawet szef zaczyna przypominać mu, że kancelaria to nie dom. Ale Józef stara się nie widzieć, stara się nie słyszeć. I dopiero Zbigniew Górski pojawiający się znikąd i burzący pozorną harmonię życia małżonków, będący niczym starożytny daimonion w ludzkiej skórze, wyciąga konsekwencje i od Józefa i od Marii.

Redaktorka była albo świetną aktorką albo rzeczywiście bardzo emocjonalnie podchodziła do tematu. Wydawała się wręcz podskakiwać na krześle, gdyż zbliżała się do wyjaśnienia tajemnicy egoizmu I stopnia.

– W takim przypadku, egoista wprost wyraża swoje kryteria wyboru, ambicje, pragnienia i czyni to często w sposób agresywny, raniący inne osoby. Dla niego liczy się jedynie jego własna osoba, zaś otoczenie, osoby bliskie traktuje jako środek do osiągnięcia celu.

– Po trupach do celu.

– Do egoistycznego celu, co w mojej ocenie jest jeszcze większym przewinieniem i większym stopniu powinno obciążał rachunek takiej osoby.

– Jaki rachunek?

– Mam tu na myśli rachunek sumienia.