Śmierć – nieuchronny koniec, który prędzej czy później spotka każdego z nas. Oczywistym jest, że wszyscy byśmy woleli, aby spotkał on nas jak najpóźniej; co jednak jeśli los ma wobec nas inne plany? Literacki motyw śmierci jest pewną próbą zmierzenia się z tym problemem oraz ze wszystkimi jego konsekwencjami. Śmierć to bowiem tajemnica i zasłona, którą ludzkość od zawsze próbuje zerwać, by móc ujrzeć to, co ukryte jest po drugiej stronie. Trudno bowiem zaakceptować fakt, że kiedyś nadejdzie kres wszystkiego. Stąd filozoficzne, a także literackie próby zmierzenia się z motywem śmierci – tak naszej, jak i tych, którzy odchodzą wokół nas.

KSIĄŻKI Z MOTYWEM ŚMIERCI http://www.psychoskok.pl/aktualnosci/ksiazki-z-motywem-smierci/

Odnośnie myśli powyżej – pamiętać należy o tym, że sam kres istnienia jako taki nie jest jedynym aspektem związanym ze śmiercią. Równie ważna i trudna emocjonalnie jest strata kogoś bliskiego. Żałoba jest okresem niezwykle trudnym, wymagającym właściwego przeżycia według ściśle określonych etapów, w czasie których możemy (i powinniśmy) pozwolić sobie na słabość oraz na właściwe przeżywanie emocji. Śmierć to także granica, ku której czasem lecimy niczym ćma w stronę ognia – czasem robimy to świadomie, czasem nie, jednak mianownik jest wspólny: nieraz sami pędzimy ku własnej zagładzie. I trzeba wtedy znaleźć jakiś sposób na to, aby się zatrzymać. Życie jest bowiem zbyt pięknym darem, aby z niego rezygnować. Śmierć jest niestety czymś ostatecznym, a życie obfituje w możliwości.

JAK ŻYĆ PO STRACIE BLISKIEJ OSOBY http://www.psychoskok.pl/aktualnosci/jak-zyc-po-stracie-bliskiej-osoby/

Intrygującą próbą zajrzenia na drugą stronę jest „Wywiad ze śmiercią” Michała Wancerza. Autor przeprowadził we wspomnianej książce wywiad – rzekę z człowiekiem, który przeżył własną śmierć. Mowa tu o stanie faktycznym, anonimowy rozmówca miał bowiem wypadek samochodowy, po którym przez cztery godziny znajdował się w stanie śmierci klinicznej. To, co w tym czasie przeżył i widział opowiedział Michałowi Wancerzowi.

Można w to oczywiście wierzyć lub nie, mało jest jednak książek tak dosłownie próbujących zerwać tę tajemniczą zasłonę śmierci. Lektura może być dla jednych doświadczeniem wstrząsającym, dla innych czystą konfabulacją, jednak wniosek jest uniwersalny i niepodważalny: życie to dar. Należy o nie walczyć i przeżyć je jak najlepiej – idealnie by było, gdyby odbyło się to w zgodzie z samym sobą i z innymi. Tak, aby – gdy przyjdzie już na nas czas – niczego nie żałować.

„Musimy umieć się cieszyć, ale musimy też wiedzieć, co to łzy. Musimy cierpieć i pomagać w cierpieniu innym. Tylko w ten sposób zrozumiemy, że życie jest najważniejszym darem, jaki dostajemy od Wszechświata.”

„Wywiad ze śmiercią” Michał Wancerz

Śmierć to coś, co mocno dotyka naszych bliskich. Taka strata zawsze boli i zawsze następuje po niej okres żałoby. Wskazówki w materii tego, jak przeżyć ten trudny czas (a także jak sobie z nią poradzić) odnajdziemy w poruszającej książce „Moje życie bez ciebie” autorstwa Anny Wysockiej-Kalkowskiej.

„Moje życie bez ciebie” to piękna opowieść o szczęściu, o stracie, o rozpaczy i o drodze ku zbudowaniu wszystkiego od nowa: samego siebie, własnego życia… To też opowieść o tym, jak bardzo można się związać z drugą osobą i co strata takiej osoby jest w stanie nam uczynić. Zwłaszcza na płaszczyźnie emocjonalnej. To naprawdę bardzo wiele kosztuje… Kiedy ginie ukochany głównej bohaterki – czuje ona tylko pustkę. Rozpacz każdego dnia, łzy, smutek, całkowite załamanie… Książka to w zasadzie jedno wielkie studium smutku i drogi ku pogodzeniu się ze stratą. Lecz droga ta jest, przynajmniej w tej opowieści, konstruktywna. Po prostu… „da się”. Nie jest to łatwe, kosztuje wiele sił, energii, cierpliwości, łez – ale jest to wykonalne.

„Kiedy umiera człowiek, z którym miało się spędzić życie, to czy wówczas ta druga istota na ziemi nie powinna mieć wyboru, czy chce nadal zostać tu na ziemi? Czy nie powinna mieć przyzwolenia, by poszybować w chmury, złapać ten odchodzący kawałek duszy i móc zadecydować? Czy życie nie powinno na chwilę przystanąć? Czy świat nie powinien wstrzymać oddechu?”

„Moje życie bez ciebie” Anna Wysocka-Kalkowska

Tak, pogodzenie się ze stratą jest możliwe. Zanim jednak to pogodzenie się i akceptacja nastąpią… nie można po prostu poddać się rozpaczy. Z człowiekiem może dziać się wiele różnych rzeczy, można przechodzić przez wiele trudnych stanów i emocji i jest to całkowicie normalne. Trzeba dać sobie do czegoś takiego prawo. Żałoba to suma pewnych trudnych etapów, w trakcie których człowieka może czekać wiele łez i chwil załamania. Trzeba przez to przejść – i mieć pomimo całej niewiary i smutku choćby szczątkową nadzieję na to, że któregoś dnia będziemy znowu żyć normalnie. Innej drogi nie ma, trzeba niestety przejść przez każdy zakręt tej jedynej, która istnieje (nawet jeśli jest ona szalenie trudna i czasem ponad siły).

Historia o śmierci, w której znajdziesz iskrę życia http://www.psychoskok.pl/aktualnosci/historia-o-smierci-w-ktorej-znajdziesz-iskre-zycia/

Motyw śmierci związany z umieraniem, odchodzeniem bliskich i z radzeniem sobie z żalem w okresie żałoby to ta część problemu, na którą nie do końca mamy wpływ. Jest jednak inny aspekt śmierci, na który wpływ mamy jak najbardziej: zbliżanie się do jej krawędzi. Czasami bowiem dryfujemy niebezpiecznie blisko granicy życia i śmierci – czasem przez własne błędy, czasem zaś przez codziennie przeżywaną rozpacz, która pcha nas w ramiona ostateczności.

Na granicy życia i śmierci można znaleźć się na własne życzenie. Bardzo trafnie opisała ten problem Monika Jagodzińska w książce zatytułowanej „Uzależniony. Droga do trzeźwości” – powieści o człowieku, który tkwiąc w szponach nałogu nieomal sprokurował swoją własną zagładę (i to dosłownie).

„Boże, jak łatwo stracić wszystko, co się osiągnęło. Walka z nałogiem to dosłownie walka o życie”

„Uzależniony. Droga do trzeźwości” Monika Jagodzińska

Uzależnienie może zniszczyć i zabrać ze sobą wszystko – zdrowie, rodzinę, pracę, pieniądze. Nawet życie. Łatwo w nie wpaść i trzeba naprawdę wielkiej, ogromnej wręcz odwagi, aby powiedzieć mu „stop” i wkroczyć na trudną drogę powrotną ku normalności. Wszystko sprowadza się tutaj do pewnego podstawowego pytania: czy chcę żyć? Czy chcę zawrócić znad przepaści?

„Życie jest nieprzewidywalne i nie wiemy, co wydarzy się za rok, za dwa, za dziesięć lat. Często na własne życzenie komplikujemy je, sami pod sobą kopiemy dołki, by potem w nie wpaść, po czym budujemy, mniej lub bardziej opornie, drabinę, by ponownie wejść na właściwe tory. Jedni podejmują tę próbę, inni poddają się prędzej czy później.”

„Uzależniony. Droga do trzeźwości” Monika Jagodzińska

„Uzależniony…” jest opowieścią o granicach bólu, wytrzymałości oraz o odwadze pozostawania szczerym w stosunku do samego siebie. W takich skrajnych etapach życia widmo śmierci i destrukcji wisi nad człowiekiem nieustannie. Szczerość z samym sobą jest zatem kluczem do zawrócenia znad przepaści – wychodzenie na życiową prostą zawsze wymaga szczerości, bo bez niej niemożliwe jest osiągnięcie celu, którym jest normalność. Główny bohater książki wrócił z samego piekła – to była długa i trudna podróż.

Nad krawędź śmierci mogą pchać nas nasze własne błędy – co jednak jeśli pcha nas nad nią przeżywane każdego dnia poczucie rozpaczy, na które nic nie jesteśmy w stanie poradzić? Co jeśli nie chcemy zmierzać ku przepaści, a jednak pcha nas ku niej nasza własna głowa i to, co się w niej dzieje? Wstrząsającym obrazem takiej sytuacji (który pełen jest momentów trudnych, ale także w którym – na całe szczęście – nie brak w ostatecznym rozrachunku pewnej nadziei) jest „Borderline: Autoterapia, czyli o sprawach poważnych z solidną dawką autoironii” autorstwa Anki Mrówczyńskiej.

Borderline: Autoterapia, czyli o sprawach poważnych z solidną dawką autoironii http://www.psychoskok.pl/produkt/borderline-autoterapia-czyli-o-sprawach-powaznych-z-solidna-dawka-autoironii/

Wspomniana książka pełna jest jednocześnie smutku i humoru, rozpaczy i nadziei. Do tego napisano ją z wielką odwagą. Autorka pisze bowiem tak naprawdę o sobie: o własnych emocjach, stanach, kłopotach, zachowaniach; o życiu z towarzyszącym jej na co dzień Wielkim Problemem. Książka jest pełną dystansu do samego siebie historią o podróży w głąb siebie. O próbie zrozumienia samego siebie oraz o ciągłej walce o to, aby nie skoczyć w otchłań przepaści. Czym też autorka dzieli się z wszystkimi, którzy to czytają… To dowód naprawdę wielkiej odwagi.

Borderline, to bowiem jest problemem autorki, to ciągła walka z samym sobą. Myśli i próby samobójcze są nieodłączną, codzienną częścią tych zmagań. Ciężko powiedzieć, że Anka ich chce, pragnie, że świadomie ku nim dąży. Tak nie jest, jednak widmo ostatecznego końca towarzyszy jej na każdym kroku – tak jak smutek, złość, niskie poczucie własnej wartości, nałogi, autoagresja, ból, pustka, żal, rozpacz… i powracająca jak bumerang chęć skończenia wszystkiego tu i teraz.

„Zbyt wiele tabletek połkniętych, alkoholu wypitego. Zbyt wiele nacięć na ciele i łez wylanych. Tak chora psychika nie potrafi i nawet nie chce żyć.”

„Borderline: Autoterapia…” Anka Mrówczyńska

Konkluzją i puentą jest to… aby się nie poddawać. Starać się walczyć – o samego siebie. Często z samym sobą. Tak, to trudne. Lecz możliwe. Ale nie w pojedynkę, co jest drugim wnioskiem po tej lekturze. Nigdy w pojedynkę. Czasem krzyk rozpaczy (który jest także wołaniem o pomoc) może zostać usłyszany, a pomoc przyjdzie. Warto tej pomocy szukać, warto jest bowiem po prostu żyć.

„To nie tak, że ja nie chcę żyć. Po prostu brakuje mi sił. Ja życie kocham bardzo, prawie równie mocno jak ciebie. Myśli mieszają się z alkoholem. Nic już nie jest proste, nic nie jest pewne. Wiem tylko, że to jest list pożegnalny, a ja już umieram. Dziwne… czemu samobójca, planujący śmierć, myśli o przyszłości? Czyżbym miała skrawek nadziei, że przeżyję?”

„Borderline: Autoterapia…” Anka Mrówczyńska

Śmierć to nieodłączna część życia. Istniejemy w jej ciągłym cieniu, a jej widmo towarzyszy nam nawet jeśli staramy się o tym nie myśleć. Nie uciekniemy jednak przed nią. Kiedy nadejdzie nasz czas warto być z nią pogodzonym, a jeśli pojawia się ona wokół nas – dobrze jest móc być w stanie zaakceptować ten stan rzeczy i pójść naprzód dalej (choć oznacza to nieraz morze łez i czasem trud ponad ludzkie siły). Tak byłoby najlepiej… Do tego czasu jednak żyjmy pełnią życia – i uciekajmy jak najdalej od przepaści.

5 OPTYMISTYCZNYCH KSIĄŻEK, PO KTÓRE WARTO SIĘGNĄĆ http://www.psychoskok.pl/aktualnosci/top-5-optymistycznych-ksiazek/