Otwierając drzwi usłyszał tylko odgłos telewizora. No tak! Dzisiaj nieźle dała czadu – prychnął sam do siebie! Nie lubił jej pijaństwa, ale jednocześnie zdawał sobie sprawę z tego, że właśnie ten nałóg może przyspieszyć ich rozstanie. Renata leżała na kanapie w salonie i prawdopodobnie była nieprzytomna. W kuchni stała opróżniona butelka 0,7 po Finlandii Cranberry, a obok niej leżał woreczek z lodem, a właściwie z wyciekającą z niego wodą. Sądząc po prawie całkowicie roztopionym na kredensie lodzie, ocenił, że Renata nie kontaktowała się ze światem żywych od jakichś dwóch godzin.

 Starł z kredensu rozlewającą się wodę i postawił na nim trzęsącego się ze strachu kota. Otworzył lodówkę i wyjął z niej 8% śmietankę do kawy, bo mleka w lodówce nie było. Nakarmił nią kota i przygotował mu posłanie w kuchni pod kaloryferem. Postanowił podarować tego czarnuszka Joannie. Przecież sam nie będzie zajmował się kotem… W tym czasie Renata spała spokojnie. Jak nieżywa – pomyślał Tomasz.

W jakiej sytuacji możemy oceniać moralność człowieka lub jej brak? Czy mężczyzna pracujący jako strażnik przy mordowaniu Żydów w komorach gazowych, pozbawiony jest wyższych uczuć? Czy kobieta dobrowolnie oddająca się Niemcowi podczas II wojny światowej, jest zdrajczynią? Czy siostra uwodząca siostrze narzeczonego ma względem niej jakieś skrupuły? Czy ksiądz-gej, jest w stanie być prawdziwie oddany Bogu? Historia krakowskiej rodziny Walasików nie jest prosta. Ba! Jest nawet bardziej skomplikowana, niż mogłoby się wydawać. Młodość jednych z bohaterów, przypadająca na lata II wojny światowej, życie w powojennej komunistycznej Polsce, jednoczesna chęć poprawy swojego bytu i życia w godnych warunkach, to tylko z niektóre z poruszanych kwestii. Lektura „Krakowskiego kredensu” dotyka wielu tematów tabu. Porusza niewygodne kwestie, obnażając tak naprawdę najbardziej prymitywne cechy ludzkie Jednak nie ocenia. W swym niedopowiedzeniu, pozostawia miejsce na własną opinię. To czyni ją lekturą niezwykle fascynującą i wciągającą.