Życie. Ono nas ciągle doświadcza, ciągle uczy, zaskakuje, prowadzi sobie tylko wiadomymi drogami.

Życie to wachlarz wszystkiego. Tęsknota stoi tuż obok stałej obecności, samotność i cisza sąsiadują z hukiem, hałasem codzienności, czy żywotnością. Pustka rywalizuje z nadmiarem, a przesyt z ubóstwem.

Życie to mozaika wszystkich kolorów, ich odcieni, ale i rzeczy i uczuć. To zlepek wszystkiego.

Jednak, by to życie przeżyć całą paletą kolorów i emocji trzeba przez nie z rozwagą przejść. Nie bać się stawianych kroków, mieć na uwadze znaki, które pojawiają się w najmniej spodziewanych miejscach, a co najważniejsze – słuchać własnego umysłu. Serce nie podpowiada racjonalnie, kieruje się bodźcem chwili, rozum zaś kieruje się roztropnością i logiką. Emocje bardzo często podszeptują ruchy, których potem przeważnie żałujemy. Rozum nie kieruje się impulsem namiętności, czy tymczasowym wyrzutem adrenaliny. Rozum to rozwaga, racjonalność i prawdziwa ocena sytuacji.

Lecz nie bój się własnej głupoty, którą dostrzeżesz po latach. Łatwo bowiem dokonywać analizy przeszłości i wyciągać wnioski, gdy w spokoju, po latach oceniasz wszystko z perspektywy posiadanego teraz doświadczenia. Teraz jesteś mądrzejszy, a wtedy?

Czasem w życiu zdarzają się momenty, które jak małe gwiazdy na niebie, rysują w nas drogę bez końca. Pojawiają się dzieci, ich małe sukcesy, potem już większe. Coś sami osiągamy, wpadamy w chorobę, przygnębienie, wycofujemy się z życia. Każdy moment to punkt. I w każdym z tych punktów pojawiają się rzeczy. Nie tylko ludzie wytyczają naszą ścieżkę życia, ale też przedmioty, które z każdym rokiem nabierają dla nas coraz większej wartości.

Szuflada – czy te najważniejsze, przypominające nam najlepsze dni, czy ludzi, którzy się wówczas pojawili – czy to wszystko zmieściłoby się w jednej szufladzie?

A może duże pudło z dna szafy, które skrywają wiszące ciuchy? Czy w nim dałoby się zamknąć rzeczy z przeszłości? Czarno-białe zdjęcia, notesy z zapiskami sprzed 30 lat, resztki niewypalonej świecy, która paliła się podczas ostatnich wspólnych świąt Bożego Narodzenia? Wtedy jeszcze żyła babcia… To były ostatnie wspólnie spędzone dni, potem wszystko się rozpadło… A może łyżeczka stołowa, którą wyniosłeś z cukierni, gdy pierwszy raz pojechałeś zagranicę? Miniaturowa kostka mydła w kredowym papierze, jaką zabrałeś z hotelu, w którym spędziłeś pierwszy w życiu nocleg? Zawsze o czymś takim marzyłeś i ziściło się właśnie wtedy. Może będą kartki pocztowe przesyłane przez dzieci z wycieczki znad morza?

Skarby dla jednych, dla innych szpargały.

Pomyśl, jak bogate miałeś życie, jak obfite w ludzi i w sytuacje. Ile tego było? Tak wiele pięknych chwil, kochających i dobrych ludzi wokoło. Pomyśl nad przeszłością i wyciągnij wnioski, zwłaszcza jeśli teraźniejszość zbladła. Kiedyś było tak wesoło, a dziś? Czy dawne kolory spełzły, jak fotografie sprzed lat? „Co się z nami porobiło?”

Jak temu zaradzić?

Poznaj kogoś, uśmiechnij się, otwórz oczy na prozaiczne rzeczy. Znajdź coś ładnego w swoim otoczeniu, a jeśli brak takich drobiazgów, to się o nie postaraj. Wystarczą naprawdę niewielkie rzeczy, by otoczenie nabrało zupełnie innego charakteru. Kolorowa świeczka, inne kolory poszewek na poduszki, mały wazonik z żywym kwiatem, jakaś serwetka… Małe rzeczy potrafią mieć wielkie znaczenie.

Nie wyłapuj brzydoty, jeśli sam jej widok cię mierzi. Nie łap ludzkiej głupoty. Skupiaj się na tym punkcie, w jakim się obecnie znajdujesz i rób tak, by nadać mu wartość.

Doceniaj samego siebie. I nigdy nie trać wiary w siebie.

Zbierasz różne przedmioty, zachowujesz je, bo szkoda wyrzucić, bo coś co inni uważają za śmieć, dla ciebie ma ogromne znaczenie, choć czasem tylko sentymentalne. Nie wstydź się tego zbieractwa. Te rzeczy są, jak elementy puzzli, które idealnie do siebie pasują, a które budują twój obraz.

Może być szuflada, pudło, szafka, czy nawet niewielka torebka – ważne, że jest, że ją masz, że jest twoim życiem. Rzeczy, jak punki, wyznaczają drogę, jak przeszliśmy do dziś. Dzięki nim jesteśmy tacy, a nie inni. Każdy z tych punktów miał dla nas ogromne znaczenie.

Nie kieruj się ilością. Liczne zdobycze nie zawsze świadczą o bogatej przeszłości. Najważniejsze jest to, że są. Że są nasze. Że mają nieoszacowaną wartość. Takie „wykopaliska” często jednoczą. Gdy życie przesypuje się nam przez ręce, jak piasek, warto zajrzeć do takich miejsc. Warto wyciszyć udręczony umysł i zatopić się w przeszłości. Traktuj to, jak terapię samoleczenia. Wyciągnij wnioski i zrozum, że życie toczy się dalej, że warto o nie walczyć do końca. Przecież coś do tych pamiątek trzeba jeszcze od siebie dorzucić.

Agnieszka Kusiak